wtorek, 14 kwietnia 2015

kobiecy świat

Byłbym spokojny o przyszłość pokolenia Monster High. Bo kiedy dać spokój Barbie i przeanalizować bajki Andersena, czy braci Grimm, to dziw bierze, że świat nadal się kręci.  niby wszystko się zgadza, ale barbie ma w sobie tyle niezależności co gospodyni domowa na prozacu. nawet będąc weterynarzem czy nauczycielką ma się przede wszystkim podobać, a jedyne czego nie ma to duże oczy. nie śmiem twierdzić, że lalki bratz czy monster high są lepsze, gorsze czy bardziej feministyczne niż barbie, bo nie są. jednak ich symbolika jest dla mnie odmienna niż dla p. redaktor. brak atrybutów “kariery” (lol) nie świadczy moim zdaniem o redukcji ich hmm… osobowości, ale bardziej realistycznym podejściu do dziecięcej zabawy. ręka w górę, kto w dzieciństwie bawił się w mamę…? no, chyba moja babcia (chociaż tak na 100% nie jestem pewna). moja mama była radiotelegrafistką w czołgu, ja bawiłam się w Indianę Jonesa, a moja młoda lata na miotle. dzieci nie chcą wcale ćwiczyć ról społecznych w zabawie, to dorośli je w to wtłaczają, niezależnie od tego czy to zabawkowy odkurzaczyk czy barbie- lekarka, weterynarka i coś  tam (bez jaj z tą karierą, o ile się nie mylę nie ma barbie- strażaczki, fizyczki nuklearnej czy nawet policyjnego nurka). jedyne do czego można się przyczepić to permanentny makijaż, bo nie wiem, gdzie te lalki mają większy biust niż barbie, ale z pewnością nie ma go ta, którą ma moja młoda. seksowne czy nie z pewnością są to nastolatki, nie trzydziestoletnie kobiety. a wgl argument o “seksualizacji” ciężko mnie, pardon, wkurwia, bo od tego już niedaleko do lalek w burkach i slut-shamingu.Jak ktoś w reklamie pokaże za dużo damskiego tyłka, instytucja stojąca na straży – chyba moralności? – zaraz reaguje.
W przypadku wciskania “ciemnoty” jakoś nikt się nie kwapi; jest taka reklama, pierwszego leku na wirusy i to bez recepty. Może wystawić ich do Nobla?
 A jakie szczęście, że nikt nie czyta Biblii, szczególnie Starego Testamentu…